ile glinianych tabliczek jest Pięcioksięgu?
: 28 lip 2021, 23:29
Przekorny tytuł wątku, nieprawdaż?
Celowo taki. Zapewne wiecie, z czym się kojarzą gliniane tabliczki. To odnalezione w Mezopotamii zbiory pism wykonanych techniką wydrapywania hieroglifów w glinie, którą następnie poddawano wypaleniu, na wzór glinianych naczyń. Takie nośniki informacji okazały się na tyle trwałe, że mogły we właściwym momencie udowodnić, że cały mojżeszowy "Pięcioksiąg" został z nich niemal żywcem zerżnięty. Napisałem "niemal", bo nie wiemy, czy to sam Mojżesz, czy raczej późniejsi redaktorzy, nanieśli sporo poprawek. Są jednak kwestie, w których oba źródła są zgodne. Oba piszą o Bogach (Elohim), z tą jedną różnicą, że pierwowzór opisuje obu, jako Bogów, synów Boga, przybyłych na Ziemię w określonym celu i tworzących człowieka, wersja naśladowcza zaś - pomimo iż wyraźnie mówi, że Bogowie (Elohim) stworzyli świat, w dalszej części zajmuje się już tylko jednym z nich, tym gorszym, zawistnym i okrutnym, żadnym władzy i hołdów - Jahwe - drugiego przedstawiając, jako zbuntowanego anioła. Pytanie - czy, widząc ewidentną "inspirację" pierwotnym tekstem - mam dać wiarę, że ten drugi, wtórny, jest jedynym prawdziwym?
Idźmy dalej. Pierwsze dwie ewangelie kanoniczne opisują rodowód Jezusa, wywodząc go z rodu króla Dawida, jednocześnie twierdząc, że był wynikiem dzieworództwa. Interesujące, prawda? Ale to tylko dygresja. Wróćmy do Mojżesza.
Gość wychowany na dworze faraona, książę, choć znajda, otrzymał staranne wykształcenie, poznał wiele tajemnic egipskich kapłanów, dostępnych jedynie kaście władców i kapłanów. Onże to wybiera się na górę Synaj w celu spotkania z samym Bogiem. Fajnie, ale góra Synaj w tamtym czasie zwyczajnie nie istniała. Jest tworem zdecydowanie późniejszym. Chcecie wiedzieć, gdzie był Mojżesz i z kim się spotkał?
Nie, nie był to Putin, ani Trump. To nawet nie był Jahwe. Góra, na którą wstąpił istnieje naprawdę. Wówczas leżała w obszarze jurysdykcji egipskiej, a na jej szczycie stała świątynia. Komu była poświęcona i jakie miała zadanie? Tego Wam nie podam na tacy, choć wiem, chcę Was bowiem zachęcić do zapoznania się z pewnym materiałem, który absolutnie nie jest dowodem naukowym, ale - jako taki - tym bardziej trafia mi do przekonania. Czymże bowiem jest nauka? To sposób na utrzymywanie ludzi w niewiedzy pod pozorem tejże wiedzy gromadzenia. To coś, co wynajduje choroby, by potem ogłaszać, że ma na nie lekarstwo i szczepionki. Już wiecie, czym jest nauka? Zinstytucjonalizowaną formą oszustwa.
Dobra, wyżyłem się na nauce, a teraz już podaję link do nagrania. Ale uwaga - zarezerwujcie sobie trochę więcej czasu. Rozmowa trwa - bagatela - cztery godziny i siedemnaście minut. Koniecznie przetrwajcie pierwszy kwadrans, a potem... sami zobaczycie.
https://www.youtube.com/watch?v=3VrL8f2xTHg
Celowo taki. Zapewne wiecie, z czym się kojarzą gliniane tabliczki. To odnalezione w Mezopotamii zbiory pism wykonanych techniką wydrapywania hieroglifów w glinie, którą następnie poddawano wypaleniu, na wzór glinianych naczyń. Takie nośniki informacji okazały się na tyle trwałe, że mogły we właściwym momencie udowodnić, że cały mojżeszowy "Pięcioksiąg" został z nich niemal żywcem zerżnięty. Napisałem "niemal", bo nie wiemy, czy to sam Mojżesz, czy raczej późniejsi redaktorzy, nanieśli sporo poprawek. Są jednak kwestie, w których oba źródła są zgodne. Oba piszą o Bogach (Elohim), z tą jedną różnicą, że pierwowzór opisuje obu, jako Bogów, synów Boga, przybyłych na Ziemię w określonym celu i tworzących człowieka, wersja naśladowcza zaś - pomimo iż wyraźnie mówi, że Bogowie (Elohim) stworzyli świat, w dalszej części zajmuje się już tylko jednym z nich, tym gorszym, zawistnym i okrutnym, żadnym władzy i hołdów - Jahwe - drugiego przedstawiając, jako zbuntowanego anioła. Pytanie - czy, widząc ewidentną "inspirację" pierwotnym tekstem - mam dać wiarę, że ten drugi, wtórny, jest jedynym prawdziwym?
Idźmy dalej. Pierwsze dwie ewangelie kanoniczne opisują rodowód Jezusa, wywodząc go z rodu króla Dawida, jednocześnie twierdząc, że był wynikiem dzieworództwa. Interesujące, prawda? Ale to tylko dygresja. Wróćmy do Mojżesza.
Gość wychowany na dworze faraona, książę, choć znajda, otrzymał staranne wykształcenie, poznał wiele tajemnic egipskich kapłanów, dostępnych jedynie kaście władców i kapłanów. Onże to wybiera się na górę Synaj w celu spotkania z samym Bogiem. Fajnie, ale góra Synaj w tamtym czasie zwyczajnie nie istniała. Jest tworem zdecydowanie późniejszym. Chcecie wiedzieć, gdzie był Mojżesz i z kim się spotkał?
Nie, nie był to Putin, ani Trump. To nawet nie był Jahwe. Góra, na którą wstąpił istnieje naprawdę. Wówczas leżała w obszarze jurysdykcji egipskiej, a na jej szczycie stała świątynia. Komu była poświęcona i jakie miała zadanie? Tego Wam nie podam na tacy, choć wiem, chcę Was bowiem zachęcić do zapoznania się z pewnym materiałem, który absolutnie nie jest dowodem naukowym, ale - jako taki - tym bardziej trafia mi do przekonania. Czymże bowiem jest nauka? To sposób na utrzymywanie ludzi w niewiedzy pod pozorem tejże wiedzy gromadzenia. To coś, co wynajduje choroby, by potem ogłaszać, że ma na nie lekarstwo i szczepionki. Już wiecie, czym jest nauka? Zinstytucjonalizowaną formą oszustwa.
Dobra, wyżyłem się na nauce, a teraz już podaję link do nagrania. Ale uwaga - zarezerwujcie sobie trochę więcej czasu. Rozmowa trwa - bagatela - cztery godziny i siedemnaście minut. Koniecznie przetrwajcie pierwszy kwadrans, a potem... sami zobaczycie.
https://www.youtube.com/watch?v=3VrL8f2xTHg